www.warhouse.pl

CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

ultras, hooligans, liczby, ciekawostki, informacje, opisy

Moderatorzy: Zorientowany, LechiaCHWM

ODPOWIEDZ
takaprawda
Posty: 17
Rejestracja: 08.08.2015, 22:41

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: takaprawda » 28.11.2015, 23:01

Panie kolego szacuneczek, extra się to czyta. Czy to może ze słynnej strony TB z "geocities" w tytule? Tam to były opisy, że by współczesnym kibicom z wrażenia, pospadały klapki kuboty;D



kary07
Posty: 67
Rejestracja: 29.11.2015, 13:17

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: kary07 » 29.11.2015, 14:38

FORZA ZKS pisze:Polska-Niemcy 1996 oczami Cracovii

Obrazek
Zarejestrowałem się tutaj bo widzę,że po latach zaczynają bajki powstawać,szczególnie przodują w tym chłopaki z Kałuży.Rozumiem,że słabsze czasy przyszły ( normalna sprawa ! ) i trzeba młodym kocopoły wtłaczać do głów bo na własne oczy nie mogą nic zobaczyć.
Jeśli chodzi o Polska-Niemcy 96 - na Łobzowie kilka osób od nas ( kumate osoby,w c*** wyjazdów) wsiadają do pociągu.Po kilku minutach przed wejściem migają kominiarki,do ich przedziału wchodzi Tyca,Grzechotnik,Kanar,Kajko, z młodych Master,ogólnie wierchuszka.Błąd duży ,nie rozkminili,że jadą tym samym pociągiem z setką żydów,oni wsiedli wcześniej na Głównym.K z Piasków oszczędzają ( sąsiad kanara z klatki ) tak samo Dżemka ( ma złamana rękę na temblaku i kanar każe odpuścić).Reszta rozjebane nosy i terror psychiczny ( kanar zlizuje krew z jednego mówiąc,że musi poznać jak smakuje krew psa - niezły jajcarz przyznaję ).Przymusowa wysiadka w Trzebini lub Krzeszowicach-nie pamiętam.Ogólnie jak na okoliczności zakończenie wprost rewelacyjne.Stamtąd docierają na zbiórkę na Patelnię,Drzemek podlany alko i wkurwiony wcześniejszą sytuacją na meczu startuje po flagę żydowską.Szanse ma niewielkie,biegnie mniej więcej z wysokości połowy boiska na dawny sektor gości za bramką ( z ręką na temblaku haha).Dobiega do kraty,tłum rzuca się na dół,leci kilka brech w jego kierunku.Na tym się kończy bo zawijają go niebiescy.Wzięli go pod stadion i dali wybór : w******* albo kolegium-wybrał w*******.Zamknęli się z lodówie z nim w sześciu i po 2 minutach wypuścili wolno.Pamiętam,że po kilku dniach nogi miał granatowe.Ogólnie po tym meczu nie miał za wesoło bo jeździli za nim na dużym ciśnieniu ( jakże to puszczony kilka godzin potem hasa żwawo za flagą).Na tym meczu ciekawie było ze Szwabami,którzy w 3 setki przyjechali dobrą ekipą-sami nazi z DDR.Były różne ganianki tam i z powrotem,ale ogólnie na plus (fajne aparaty pozostawiali w plecakach jak spierdalali).Od razu zastrzegam,że piszę o wydarzeniach w trakcie meczu,bo po zakończeniu plecy.
Cracovia-Jaga 01.09.1991 - użytkownik Jezus coś tam koloryzuje.Byłem wtedy bardzo młody,jednak zapamiętałem to trochę inaczej.Nikt nie kwestionuje Waszego zwycięstwa,rozmiarów i ogólnie zajebistej akcji.Jak na tamte czasy była z tych topowych doskonale pokazująca gdzie mentalnie byliście,a gdzie reszta Polski.Przede wszystkim organizacja,zdecydowanie,taktyka.Mecz był o 11 ,wy wpadliście coś przed 9.u nas wiele osób zmelanżowanych po imprezach z Jagą,niepełny skład itd,itp.Dodatkowo bez sprzętu ( pamiętam jak Asfalt wymachiwał taką popielniczką na stojaku co stała pod halą otoczony w kółeczku).|Oczywiście to nasza sprawa:zebranie się,przygotowanie to nie wasz biznes.Tego samego dnia o 17 mieliśmy derby z Hutnikiem,huta miała inne priorytety tego dnia.Na samym meczu było już inaczej choć oczywiście nie ma co porównywać obu tych zdarzeń,pamiętam też szyderę cały mecz z sektoru za bramką od Kraszewskiego (my siedzieliśmy od hotelu).
Poczytałem sobie to forum po kilkunastu latach nieobecności i mam pytanie do użytkownika Shanti vel Idzo : dlaczego opisujesz zdarzenia o których nie masz pojęcia,sam napisałeś na Waszym pejsbooku,że pojawiłeś się na Cracovii w 97 roku, a bardzo często wykłócasz się o starsze sprawy jakbyś sam w nich uczestniczył?Z góry dzięki za odp.

FORZA ZKS
Posty: 134
Rejestracja: 16.11.2014, 09:19

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: FORZA ZKS » 06.12.2015, 20:15

[link]
[link]
[link]
[link]

Fjk
Posty: 101
Rejestracja: 11.10.2012, 14:02

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Fjk » 16.12.2015, 17:09

Post powyzej mozna traktowac w formie zartu :)

stachuzrdg
Posty: 266
Rejestracja: 25.03.2013, 07:34

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: stachuzrdg » 16.12.2015, 17:59

Bo ???
Prawda w oczy kole niezwyciężonych spod dworca Kaliskiego
:twisted:

Fjk
Posty: 101
Rejestracja: 11.10.2012, 14:02

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Fjk » 16.12.2015, 18:18

asz skład: 100 chuliganów z ŁKS-u, 50 GKS Tychy, 3 Resovii Rzeszów, 1 Zawisza Bydgoszcz. Na godzinę przed meczem, podjechaliśmy tramwajem do skrzyżowania Niciarniana/Piłsudskiego gdzie wysiedliśmy. Kiedy zobaczyliśmy koszernych, od razu próbowaliśmy na nich ruszyć, ale zostaliśmy ostrzelani przez psiarnie, która wtedy tam stała. Po wycofaniu się psiarni, która przeniosła się pod stadion my weszliśy na skrzyżowanie. W tym momencie podbiegła do skrzyżowania bardzo duża banda (widzewa). Ci zostali szybko przez nas rozgonieni i uciekli do pobliskiego parku a część wróciła pod stadion. Jeden widzewiak dostał lekki oklep. My zaczęliśmy spokojnie iść wzdłuż Piłsudskiego w kierunku stadionu. Pod stadionem stała bardzo duża grupa kibiców. Byli oni obstawiani przez psy od strony ul. Tunelowej i Piłsudskiego. W pewnym momencie psiarnia zaczęła pałować tą grupę, potem to się uspokoiło. My po przejściu na tyły tej grupy zaatakowaliśmy całą Koalicję wbiegając na Piłsudskiego. Tu zostaliśmy ostro obrzucani kamieniami, a z boku zaatakowała Legia. (cały ten tłum liczył ponad 500 głów) i wycofaliśmy się do parku. Koalicja ruszyła na nas. Biegnąc przez park co jakiś czas zatrzymywaliśmy się by walczyć jednak przewaga liczebna była zbyt wielka. Po dotarciu do torów walka trwała dłużej - kilkanaście sekund. Znowu sie wycofaliśmy, jeden z Tyskich nie zdążył się wycofać [[. Potem ci co jeszcze zostali przeszli drugą stroną torów pod Piekiełko gdzie wsiedliśmy w tramwaj, by znów pojechać pod stadion i zaatakować. Po przejechaniu 1 przystanku do pierwszego wagonu wpadła psiarnia i zgarnęła sporo osób.

Wasteland
Posty: 474
Rejestracja: 21.11.2014, 08:52

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Wasteland » 16.12.2015, 18:42

Jaa prawie r******** całą koalicję i tylko policja przeszkodziła w masakrze;)Też tą bajeczkę słyszałem,łącznie z tym że Legia wypierała się koalicji byście ich nie bili.

stachuzrdg
Posty: 266
Rejestracja: 25.03.2013, 07:34

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: stachuzrdg » 16.12.2015, 18:46

Fjk pisze:asz skład: 100 chuliganów z ŁKS-u, 50 GKS Tychy, 3 Resovii Rzeszów, 1 Zawisza Bydgoszcz. Na godzinę przed meczem, podjechaliśmy tramwajem do skrzyżowania Niciarniana/Piłsudskiego gdzie wysiedliśmy. Kiedy zobaczyliśmy koszernych, od razu próbowaliśmy na nich ruszyć, ale zostaliśmy ostrzelani przez psiarnie, która wtedy tam stała. Po wycofaniu się psiarni, która przeniosła się pod stadion my weszliśy na skrzyżowanie. W tym momencie podbiegła do skrzyżowania bardzo duża banda (widzewa). Ci zostali szybko przez nas rozgonieni i uciekli do pobliskiego parku a część wróciła pod stadion. Jeden widzewiak dostał lekki oklep. My zaczęliśmy spokojnie iść wzdłuż Piłsudskiego w kierunku stadionu. Pod stadionem stała bardzo duża grupa kibiców. Byli oni obstawiani przez psy od strony ul. Tunelowej i Piłsudskiego. W pewnym momencie psiarnia zaczęła pałować tą grupę, potem to się uspokoiło. My po przejściu na tyły tej grupy zaatakowaliśmy całą Koalicję wbiegając na Piłsudskiego. Tu zostaliśmy ostro obrzucani kamieniami, a z boku zaatakowała Legia. (cały ten tłum liczył ponad 500 głów) i wycofaliśmy się do parku. Koalicja ruszyła na nas. Biegnąc przez park co jakiś czas zatrzymywaliśmy się by walczyć jednak przewaga liczebna była zbyt wielka. Po dotarciu do torów walka trwała dłużej - kilkanaście sekund. Znowu sie wycofaliśmy, jeden z Tyskich nie zdążył się wycofać [[. Potem ci co jeszcze zostali przeszli drugą stroną torów pod Piekiełko gdzie wsiedliśmy w tramwaj, by znów pojechać pod stadion i zaatakować. Po przejechaniu 1 przystanku do pierwszego wagonu wpadła psiarnia i zgarnęła sporo osób.

Chłopaku jak tamten post traktowałeś w formie żartu to ty tutaj pojechałeś jak na kabaretonie w Opolu. Dowcipniś się ku*** znalazł.
:twisted:

FORZA ZKS
Posty: 134
Rejestracja: 16.11.2014, 09:19

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: FORZA ZKS » 16.12.2015, 18:52

Obrazek

nisc
Posty: 1812
Rejestracja: 26.02.2007, 19:26

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: nisc » 16.12.2015, 19:43

ach ta zmiana pokolen na kibice.net...
TYBET JEST SERBSKI

MW10
Posty: 712
Rejestracja: 02.05.2015, 15:26
Lokalizacja: Miasto Włókniarzy

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: MW10 » 16.12.2015, 21:29

Panowie Widzewiacy, o tym że jesteście mitomanami, bajkopisarzami, i wiernymi fanami fantastyki wie każdy kibol w Naszym pięknym kraju, ale proszę was nie rozmywajcie i tego tematu tylko wróćcie do Łódzkiego.
HISTORIA NIE KŁAMIE, RODOWICI ŁODZIANIE!

rdg80
Posty: 46
Rejestracja: 21.03.2015, 10:57

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: rdg80 » 16.12.2015, 23:26

Prawie wszystko sie zgadza w tej akcji prawie to my wbijamy do was za plecow psow na skrzyzowaniu i to do nas psy wala po drugim podejsciu przy torach skoro wy kamieni nie uzywaliscie to pewnie leb mi rozjebal tramwaj ale niewazne piszecie ze Legia ruszyla gowno gosc z Legii krzyknal stac ku..to sprawa Widzewa i Lks i nikt sie nie wpierdala to Widzew Stal i Karpaty was gonily i pozniej juz nawet nie podejmowaliscie crekawic ogolnie akcja na plus z waszej strony pokazaliscie sie ale co do wyniku juz nie bylbym pewien zreszta najwazniejsze ze sie dzialo pzd

Wasteland
Posty: 474
Rejestracja: 21.11.2014, 08:52

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Wasteland » 17.12.2015, 07:19

Dla przypomnienia młodzieży z tego forum,to ten mecz gdy najpierw Łks był goniony do samego Tesco a następnie część goniona po torach kolejowych,wróciła tymi torami do domu,czyli wąwozem przez pół Łodzi.

nowonarodzony
Posty: 400
Rejestracja: 10.02.2012, 11:48

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: nowonarodzony » 17.12.2015, 09:59

Miliard pisze:Polska - Białoruś 2000
Zbiórka Widzewa przed meczem o godzinie 15. Zebrało się 300 osób (w tym Chrobry 20 osób).Oczekiwanie na rozwój sytuacji,nasi samochodziarze jeżdżą w poszukiwaniu ŁKS, ale nigdzie nie mogli ich wyczaić.Około 16,30 ruszamy pod stadion.Tam powoli zaczynają się zjeżdżać różne ekipy,lecz wciąż ciągle ani śladu po ŁKS.Na około godzinę przed meczem z tramwaju wysypuje się ŁKS wraz ze swoimi ziomalami z Tychów(po wszystkim dowiedzieliśmy się jeszcze że pojedyncze osoby z Resovii i Zawiszy). Od razu wszyscy hools Widzewa wspierani przez 20 z Chrobrego atakują,przedzierając się przez duży kordon policji.Dzieliło nas około 50 metrów i ŁKS nie przejawiał wielkiej ochoty do walki,cześć zaczęła się zrywać.Niestety policja wkracza do akcji oddając w stronę Widzewa serię strzałów z gumek oraz rzucając w naszą grupę gazem.Atakujemy policję kamieniami,ale po chwili musimy się wycofać ze stadionu.Około 30 osób przedarło się przez policję i ruszyło za ŁKS-em.Ci dopiero gdy zobaczyli że naszych jest dużo mniej wrócili i obili tą grupę.Pod stadionem trwała nadal walka z policją,na policję sypały się kamienie,ta odpowiadała seriami z gumowych kulek.Wtedy cały ŁKS przemieścił się na drugą stronę ulicy,gdzie udało się przedrzeć także nam,liczbowo jest nas mniej więcej tyle samo. W parku dochodzi do decydującego starcia.ŁKS się postawił ale po kilkunastu sekundach zaczęli palić wroty,próbowali jeszcze kontrować rzucając kamieniami ale to wszystko na nic.Zostali pogonieni aż do tesco.Tam jeszcze raz doszło do ostatniego już starcia w którym ŁKS został zmiażdżony.Kilka osób które nie uciekły zostało mocno skatowane.Po chwili sami musimy się ratować ucieczką przed psiarnią.Tego dnia psów było od zajebania.Początkowo ŁKS przyznał się do porażki ale potem zaczęli kręcić.Nie mogąc się pogodzić że dostali ostre lanie ściemniali że z nami była Legia i Lechia co było nieprawdą. Legia co prawda z początku ruszyła na nich,bo myśleli że to Triada,ale od razu gdy zobaczyli o co chodzi to stanęli i w bezpośredniej walce nie brali udziału.Lechii jeszcze w ogóle nie było, przyjechali dopiero razem z Wisłą Śląskiem i Motorem kilka minut przed meczem. Całą akcję obserwowała ekipa Legii. Przyznali że to my byliśmy zdecydowanie górą. Mimo tego, że mija już kilkanaście lat od tamtych wydarzeń ŁKS nigdy otwarcie nie przyznał się do porażki.
Jak się nie przyznał jak sie przyznał, wszystko rozbija się o to kogo mieli za przeciwników bo tutaj wersje sa rozbieżne

serce miasta
Posty: 753
Rejestracja: 24.09.2015, 08:53

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: serce miasta » 18.12.2015, 20:00

MW10 pisze:Panowie Widzewiacy, o tym że jesteście mitomanami, bajkopisarzami, i wiernymi fanami fantastyki wie każdy kibol w Naszym pięknym kraju, ale proszę was nie rozmywajcie i tego tematu tylko wróćcie do Łódzkiego.
MW10 pisze:Panowie Widzewiacy, o tym że jesteście mitomanami, bajkopisarzami, i wiernymi fanami fantastyki wie każdy kibol w Naszym pięknym kraju, ale proszę was nie rozmywajcie i tego tematu tylko wróćcie do Łódzkiego.
Przeciez to wasza relacja jest farmazonem napisanym przez słynnego x-mana.
Legia określiła sie że nie brała w tym udziału.Dostaliscie bicie przy Anilanie spierdoliliscie pod Tesco zebraliscie sie w kupe i w kolejnym staciu dostaliscie bicie i zjebaliscie na tory na Widzewskiej.Zaliczyliscie plecy ale jak zwykle musieliście umniejszyc wygrana Widzewa tym razem kłamiac ze przegraliscie z cała koalicją co jest oczywistym kłamstwem.

krokiet_z_grzybami
Posty: 764
Rejestracja: 18.01.2009, 13:46

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: krokiet_z_grzybami » 18.12.2015, 21:04

serce miasta pisze:
MW10 pisze:Panowie Widzewiacy, o tym że jesteście mitomanami, bajkopisarzami, i wiernymi fanami fantastyki wie każdy kibol w Naszym pięknym kraju, ale proszę was nie rozmywajcie i tego tematu tylko wróćcie do Łódzkiego.
MW10 pisze:Panowie Widzewiacy, o tym że jesteście mitomanami, bajkopisarzami, i wiernymi fanami fantastyki wie każdy kibol w Naszym pięknym kraju, ale proszę was nie rozmywajcie i tego tematu tylko wróćcie do Łódzkiego.
Przeciez to wasza relacja jest farmazonem napisanym przez słynnego x-mana.
Legia określiła sie że nie brała w tym udziału.Dostaliscie bicie przy Anilanie spierdoliliscie pod Tesco zebraliscie sie w kupe i w kolejnym staciu dostaliscie bicie i zjebaliscie na tory na Widzewskiej.Zaliczyliscie plecy ale jak zwykle musieliście umniejszyc wygrana Widzewa tym razem kłamiac ze przegraliscie z cała koalicją co jest oczywistym kłamstwem.
Legia się określiła? to może dasz jakiś dowód na to? tylko proszę nie wklejaj wpisu jakiegoś anonima , rzekomego Legionisty, który się w ten sposób wypowiada.., pokaż oficjalną wersje Legii.., bo kto był to wie, że wtedy ruszyło zdecydowanie więcej osób na eŁkse, niż tylko widzew..
ps. sam fakt, że Łodzianie się zebrali i pojechali pod stadion koleżków zza między jest już plusem, a to, że w gruncie rzeczy zostali przegonieni przez kilka razy większą ekipe to raczej nie jest ujma, co by nie było, plus za akcje

serce miasta
Posty: 753
Rejestracja: 24.09.2015, 08:53

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: serce miasta » 18.12.2015, 21:29

Jest na tyn forum ogarniety typ z Warszawy Foxx moze sie wypowie.kiedy nikt nie wydawał zadnych oficjalnych wersjii tym bardziej w internecie,w kregach osób aktywnych kibicowsko było to wyjasnione.
Oczywiscie ze Łodzianie pokazali sie z dobrej strony i to nie ulega żadnej watpliwosci,mecz był w Łodzi mogli sie pokazac i pokazali sie,było oczywiste że cos wykręcą i Widzew sie na to przygotował mając tego dnia skład zdecydowanie większy i nie ma co tu zaklinać rzeczywistości,zreszta o ile pamieć mnie nie myli to w tym okresie akurat sąsiedzi z potyczek z RTSem wychodzili cześciej do przodu po co wiec te gluty?

tt.
Posty: 54
Rejestracja: 13.09.2012, 19:37

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: tt. » 20.12.2015, 13:40

Wywiad z Chomikiem z 2001 roku.

Pogoń Fans: Czym się aktualnie zajmujesz?

- Teraz jestem na zwolnieniu lekarskim. Przechodzę rehabilitację po kontuzji odniesionej w trakcie wyjazdu na mecz Polska - Białoruś. Złamałem nogę, osiemnaście dni spędziłem w szpitalu, a później czekała mnie kilkumiesięczna rekonwalescencja. Przy okazji chciałbym podziękować chłopakom z Legii, którzy mnie odwiedzali oraz tych, którzy dzwonili ze Szczecina.

- Jak rozpoczęło się Twoje kibicowanie, kiedy zacząłeś chodzić na mecze?

- Już od dzieciaka bywałem na stadionie, mieszkałem w pobliżu, ojciec zabierał mnie na mecze. Pamiętam, że nawet w dniu swojej Pierwszej Komunii byłem na ligowym spotkaniu Pogoni. Wtedy grała ona w drugiej lidze.

- To był początek lat osiemdziesiątych?

- Tak, to były już lata osiemdziesiąte. Wtedy zaczęło się moje kibicowanie. Pierwszy raz byłem na meczu pod koniec lat siedemdziesiątych, ale z tego nie pamiętam zbyt wiele.

- A Twój pierwszy wyjazd?

- W 1986 roku. Ruch Chorzów. Wynik tamtego meczu 2:2. Wtedy uzyskałem pierwszą zdobycz na wyjeździe, "skasowałem" flagę Ruchu. Byliśmy na stadionie, zobaczyłem pod kasami dwóch gostków chowających flagę do reklamówki. Przeskoczyliśmy z kolegą przez płot i zabraliśmy im flagę.

- Czym różniły się dawne wyjazdy od tych dzisiejszych?

- Tego nie da się porównać. Kiedyś wsiadało się do pociągu i jechało bez policji. Jedynie w Krzyżu czasami stali sokiści z policjantami. Dojeżdżałeś do miasta docelowego, "witał cię" na peronie jeden policjant i szedłeś sobie w swoją stronę, na miasto, a tam czekały różnego rodzaju atrakcje, dla których warto było jeździć na mecze.

- Które mecze i wyjazdy ze względu na charakter sportowy na długo utkwiły Ci w pamięci?

- Te z sezonu, w którym Pogoń zdobyła wicemistrzostwo, na przykład mecz z Widzewem w Łodzi. Miło wspominam, zarówno od strony sportowej, jak i kibicowskiej także wyjazd do Pszowa na wejście do pierwszej ligi.

- A jeśli chodzi o sprawy poza boiskowe, wydarzenia kibicowskie?

- Wiele było takich wyjazdów. Trudno wskazać ten najlepszy, najciekawszy. Pamiętam wyjazd na Lechię w drugiej lidze, kiedy pojechaliśmy w szesnastu. Przetrzymali nas na peronie żebyśmy nie weszli na stadion. Ale kilku osobom udało się "wybić". Przeskoczyliśmy przez płot i znaleźliśmy się akurat przy sektorze zajmowanym przez kiboli Lechii. Musieliśmy się jakoś przedostać na przeciwległą stronę, na drugi łuk trybun. Ruszyliśmy jeden za drugim, spokojnie. Gdańszczanie zorientowali się skąd jesteśmy. Kiedy byliśmy już na "swoim" sektorze cała Lechia ruszyła w naszym kierunku, a my na nich. Na stadionie byliśmy z pięć minut. Wpadła policja i zawinęła nas na komendę. Ten wyjazd był opisany w którejś z gazet, chyba w "Głosie". Ciekawy wyjazd był na Olimpię Poznań. W pięciu podeszliśmy pod stadion, zaatakowało nas dwudziestu-trzydziestu z Lecha. Na głowie jednego z nich rozbiła się flaszka i... uciekli. Po meczu w Namysłowie czaiło się na nas cztery dychy ze Śląska. Mimo, że było nas tylko ośmiu, nie zdecydowali się na bezpośrednie starcie. Szli za nami, później rzucali kamieniami. Kiedy my się postawiliśmy i ruszyliśmy na nich - wycofali się... i dalej szli za nami. Było też wiele śmiesznych momentów. Wysiedliśmy z pociągu w Głogowie, żeby kupić "zaopatrzenie" w nocnym sklepie w pobliżu dworca. Kiedy wróciliśmy po kilku minutach pociągu już nie było. Ci, którzy zostali - próbowali go jakoś zatrzymać, ale się nie udało. Zostaliśmy we czterech na peronie... z całym "zaopatrzeniem". Po jakimś czasie na ten sam dworzec trafiło ponad stu kibiców Widzewa jadących do Lubina. Początkowo widzewiacy się cofnęli, jednak gdy pojawiła się policja, znów dostali animuszu. W drodze do Legnicy doszło do "spięcia" z Zagłębiem. W czasie walki, kopiąc któregoś z rywali, zgubiłem buta, który wylądował na dachu właśnie odjeżdżającego autobusu MZK. Natomiast w Częstochowie, kiedy byliśmy trzymani kilka godzin na bocznicy - zaatakował nas Raków. Nie namyślając się długo wypadliśmy za nimi w samych... gaciach i ich Pogońiliśmy. Utkwił mi w pamięci "egzotyczny" wyjazd na mecz Pucharu Polski z Florianem Wrocław (1989). Pojechaliśmy w ok. 10 osób. W czasie meczu podjechało pod nasz sektor ok. 40 fanów Śląska. Postawiliśmy się ostro, a wrocławianie zrezygnowali z ataku. W drodze powrotnej Śląsk znów zaatakował, a my ponownie odparliśmy atak. Zaraz po zdarzeniu wsiedliśmy do tramwaju. Motorniczy był tak przejęty całą sytuacją, że nie zatrzymywał się na przystankach, a stanął dopiero w... zajezdni. Nie zapomnę również wycieczki do Splitu wraz z fanami Legii na spotkanie z Hajdukiem. W drodze powrotnej wraz z moim serdecznym przyjacielem ś.p. Mają mieliśmy całą masę przygód. Mając 10 marek w kieszeni musieliśmy dotrzeć z Wiednia do Polski. Udało nam się to, czy udowodniliśmy, że dla fanów Pogoni nie ma rzeczy niemożliwych.

- "Inne" atrakcje są ważniejsze od emocji stricte sportowych?

- Ważne jest to i to. Obok emocji sportowych muszą być także emocje poza sportowe. Ale nie chodzi o to, by pojechać i narozrabiać, pobić kogoś tylko dlatego, że jedzie w szaliku. Chodzi o to, by pójść na miasto, napić się piwa, zjeść golonkę, nie zaczepiać postronnych ludzi. Liczę jednak na to, że zawsze znajdzie się jakaś grupa, która "przyszumi". Wtedy jest fajnie jak się miażdży rywala. Nie stronię od awantur, ale nie ma we mnie już takich emocji chuligańskich, jak wtedy, gdy zaczynałem jeździć, kiedy miałem 17-18 lat. Ważne jest to, by obejrzeć mecz i dobrze się zabawić. Nie lubię takich wyjazdów, kiedy w obie strony jedziemy w asyście mundurowych, wiozą nas pod stadion, po meczu szybko pakują do pociągu. Takie mecze są nudne, bez atrakcji, bez przygód.

- Kiedyś na mecze wyjazdowe zabierałeś także swoją dziewczynę.

- Znamy się już 10 lat i na wielu ważnych meczach byliśmy razem. Ona także jest fanką Pogoni, ale ma teraz zbyt więcej obowiązków. Nie ma zbyt wiele wolnego czasu, by uczestniczyć w wyjazdach.

- Jak wyobrażasz sobie przyszłość kibiców Pogoni, co może wydarzyć się w najbliższym czasie? Co należy zmienić?
- Mam nadzieję, że powstanie konkretna ekipa. Ludzie, którzy będą woleli jechać "bokiem". Jeżeli mamy się liczyć w Polsce, to musimy zaprezentować coś więcej niż tylko baloniki i doping. Wtedy inni będą czuli przed nami respekt.
- Jak oceniasz obecną sytuację?

- Wydaje mi się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, zaczyna się coś tworzyć. Dzięki temu, że drużyna Pogoni w rundzie jesiennej tego sezonu odniosła duży sukces. Są wyniki, więc na wyjazdy zaczęły jeździć liczniejsze grupy. Wyglądamy coraz efektowniej. "Chuliganka" też idzie w dobrym kierunku.

- W tej ostatniej sprawie - stawiamy na ilość czy na jakość?

- Zamiast 200-300 przypadkowych ludzi, wystarczy 40-50 "swoich", pewnych chłopaków. Takich, którzy się nie cofną. Wiadomo, w większej grupie jest łatwo o panikę.

- Czasami lepiej poradzi sobie 30 ludzi niż bardzo duża grupa.

- Właśnie. I to jest już sprawdzone. Niejednokrotnie. Wystarczy, że jedna osoba w tej dużej grupie spanikuje, ktoś zacznie uciekać - nikt już tego nie powstrzyma.

- Jak skomentujesz sytuację zaistniałą na linii Pogoń - Legia; to co mówi się o tej zgodzie?

- Przed nami mecz w Warszawie, pojedziemy i się wszystko wyjaśni. Ja osobiści mam tam przyjaciół, których szanuję i których będę szanował.

- Którą z polskich ekip darzysz szacunkiem?

- Oprócz Warszawy, przyjaciół mam tylko w Szczecinie. Szanuję Śląsk Wrocław, kiedyś szanowałem Lechię, ale za ten numer co zrobili na CPN-ie (na umówioną walkę "bez sprzętu" przyjechali z pałami, rurami, itp.) mają przeje..... Szanuję też chuliganów Arki.

- A kto jest numerem jeden na liście wrogów?

- Zawsze naszym największym wrogiem był poznański Lech, i moim zdaniem tak jest nadal. "Kolejorz" jest najbardziej znienawidzony, ale najbardziej zacięte walki toczyliśmy z Lechią.

- Jak mają wyglądać konfrontacje kibiców, aby nie dochodziło do takich zdarzeń jak ostatnio w Rybniku po meczu GKS - Odra W.?

- To kolejna bezsensowna śmierć. Konfrontacje kibiców nie tak powinny wyglądać, nie tak postępują ludzie z zasadami. Jeżeli się bijemy, to przede wszystkim siły powinny być wyrównane (ilościowo). Nie sztuka atakować dziesięciu na jednego, to nie jest fair. Podobnie używanie wszelkiego rodzaju "sprzętu". Prawdziwy chuligan nie boi się walki na pięści. Przed paroma laty zginął jeden ze szczecińskich kibiców. Wtedy pięciu naszych zostało zaatakowanych przez sześćdziesięciu (lub więcej) z Cracovii. Tamci, mimo ogromnej przewagi liczebnej nie mogli sobie poradzić, więc wyjęli kosę. Gdyby zrobił to ktoś z grupy będącej w mniejszości - można by to jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale wtedy... To, co ostatnio pokazali w telewizji, tych małolatów z Wodzisławia krzyczących "śmierć za śmierć" - to głupota!

welnoak
Posty: 97
Rejestracja: 30.07.2014, 23:00

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: welnoak » 20.12.2015, 13:59

tt. pisze:Wywiad z Chomikiem z 2001 roku.

- Jak mają wyglądać konfrontacje kibiców, aby nie dochodziło do takich zdarzeń jak ostatnio w Rybniku po meczu GKS - Odra W.?

- To kolejna bezsensowna śmierć. Konfrontacje kibiców nie tak powinny wyglądać, nie tak postępują ludzie z zasadami. Jeżeli się bijemy, to przede wszystkim siły powinny być wyrównane (ilościowo). Nie sztuka atakować dziesięciu na jednego, to nie jest fair. Podobnie używanie wszelkiego rodzaju "sprzętu". Prawdziwy chuligan nie boi się walki na pięści. Przed paroma laty zginął jeden ze szczecińskich kibiców. Wtedy pięciu naszych zostało zaatakowanych przez sześćdziesięciu (lub więcej) z Cracovii. Tamci, mimo ogromnej przewagi liczebnej nie mogli sobie poradzić, więc wyjęli kosę. Gdyby zrobił to ktoś z grupy będącej w mniejszości - można by to jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale wtedy... To, co ostatnio pokazali w telewizji, tych małolatów z Wodzisławia krzyczących "śmierć za śmierć" - to głupota!
Madre slowa.
Umoumsxxl pisze:...
Ruch ma bolec i bedzie bolal, a na grobie wyryjesz sobie erke odwrocona do gory nogami na znak wiecznych kompleksow :)
Kibicow na Slasku dzielimy na fanow Ruchu i antyruchu :)

(S)
Posty: 310
Rejestracja: 29.03.2013, 20:22

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: (S) » 20.12.2015, 20:10

rozumiem że szukasz opisu przeciwników a nie na(S)zych ale lekkie uzupełnienie.
- Zagłębie- Stomil i Górnik - Stomil tu:[link] i nie spotkałem się z opisami wrogów, Zagłębie do wypłynięcia fot utrzymywało że wygrało
- Stomil się zameldował we Wrocławiu busikiem 14 osób a Śląsk czekał jeszcze po rozpoczęciu meczu ponoć dobrą bandą (chyba że mylę lata ;) )
- Legia atakowała za każdym razem czy to Legionowo czy torunska czy choszczówka, ale z reguły wyglądało to tak samo ostra kamionka wagony kompletnie bez szyb próba wydostania i ganianki z psami
- starcie po meczu Stomil - ŁKS. Lechia i my polujemy na Łódzki KS napotykamy na siebie w jednym miejscu Lechia nie podejmuje walki i się wycofuje do fur. Za kilka chwil wraca, grupy ilościowo podobne lecz siekiery (2-3) w rękach Gdańszczan nie pozwalają nam powalczyć, ranny od siekiery kolega z Bydgoskiej Polonii. Czasy przed paktem żeby nie było ale my gołe łapy.

wykrys
Posty: 36
Rejestracja: 04.03.2007, 11:11
Lokalizacja: Wro

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: wykrys » 20.12.2015, 20:44

tt. pisze:Wywiad z Chomikiem z 2001 roku.

... Po meczu w Namysłowie czaiło się na nas cztery dychy ze Śląska. Mimo, że było nas tylko ośmiu, nie zdecydowali się na bezpośrednie starcie. Szli za nami, później rzucali kamieniami. Kiedy my się postawiliśmy i ruszyliśmy na nich - wycofali się... i dalej szli za nami. Było też wiele śmiesznych momentów...
taki mały off
Okiem miejscowych to wyglądało zdecydowania inaczej. Rzeczywiście z Pogoni było kilka osób ale chyba każdy z nich niezbyt miłe pamięta ten wyjazd. Kilku się zabarykadowała w hotelu, ktoś dotarł na dworzec ale miał dosyć atrakcji na ten dzień, ktoś trafił nawet do szpitala.
Atrakcje zapewniali głównie miejscowi kibice Startu. Tak to bywało w tamtych czasach, że i w Namysłowie można było po głowie dostać

nisc
Posty: 1812
Rejestracja: 26.02.2007, 19:26

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: nisc » 20.12.2015, 21:06

pare "wyrywkowych" wspomnien wyjazdowych, nie tak znowu starych...(sorry za literowki i bledy, małe litery spowodowane pospiechem i kopiowaniem a nie brakiem szacunku..)

nie pamietam czy byla to wiosna 2001 czy jesien,wyjazd 2 busami i paroma autami do belchatowa na gks w 2 lidze,hardcorowo-oldschoolowa podroz z typowo szlacheckimi zajazdami na stacjach benzynowych,szaber na maxa(mysle ze kolega mlch moglby cos powspominac na temat "samoobslugi" na niektorych cpnach:) "pozyczone procenty poprawily i tak zajebista atmosferke w busach,a na samym stadionie bylo bardzo wesolo z powodu powtarzajacych sie obcojezycznych przyspiewek"oooooleeeee olympique marseille" i " ooooo babe u ahhh i want to know iiiiif youuu be my girl" istny surrealizm,jak dzwonil potem do mnie J. z Belchatowa pytal ilu cudzoziemcow mielismy na sektorze . droga powrotna to dobra akcja na Kozinach w Lodzi gdzie wypatrzylismy pacjentow z bardzo dobrej ekipy Łksu,podjazd na przystanku,lekkie klepanie(no moze nie za lekkie),fajne byly hasla ze strony Lksu"k.....ida po nas" hehe,mysleli ze zydzew na ale to nie byli ich"przyjaciele" zza miedzy,pare szali(bodajZe3) nam wpadlo w rece(tez nieprzypadkowych) potem przyozdobilismy nimi maskotki myszki miki i donalda"pozyczone" ze stacji cpn w drodze powrotnej,jednym slowem wyjazd byl miodzio,pzdr

3 liga wyjazd na Zaglebie Piechcin idiota jesli ktos pamieta ze taka miejscowoscw ogole istnieje, a co dopiero ze gralismy za taaaaakim klubem,nie tak dawno temu zreszta. Wyjechalismy rano pociagiem bardzo zgrabna zaloga, z Dz. na czele w koszulce Ajaxu( jechali ludzie po nim z tego powodu oj jechali). Byl to dziwny okres na Arce,bodajze 96 jesien ale moge sie mylic,rozpad ekipy uderzeniowej z kadry z zabrza 95 a przed ekipa"ustawkowa".No wiec jechalismy do Inowroclawia pociagiem a stamtad przez Barcin autobusem przegubowym do metropolii Piechcin. Tam poniewaz miejscowi spinali sie afiszujac koneksjami z Zawisza wiec postanowilismy rozgonic towarzystwo przed kasami,nikt nie wiedzial ze za plotem wysokosci czlowieka jest bardzo zgrabny oddzial zomowcow,no wiec wzielismy na buty "zawiszolubkow" a z za tegoz plotu wycyla sie twarz gliniarza szukajacego rozumu wzrokiem-kur... co sie tu dzieje??? ale byla z nimi jazda po chwili,ale dalismy rade bo bylismy na wspomaganiu (browar Kujawiak zdaje sie) potem odprowadzono nas na sektor,nikogo nie zwineli, w sumie prewencja chyba miala radoche ze zmierzyli sie ze slynna Arka hehe. Wiekszosc ekipy w 70 minucie przy wyniku 1-1 udala sie na pociag,inaczej nie daloby sie dojechac do domu.Ci co zostali zobaczyli 2 bramki naszej squadra nieazzura i tez udali sie w droge powrotna.Ekipa z pociagu miala jakies ganianki ze zlodziejami butow z Zetki w Bydgoszczyale raczej nie poniosla strat. ogolnie baaardzo egzotyczny wyjazd ktory mozna porownac tylko z...

1997 roku PP z Mewa Gniew szok. Nasza odrodzona ekipa uderzeniowa udala sie tego dnia ale mlodziez nie lubiaca jezdzic w sumie na kadre dla pokazowki raz,dwa razy do roku wybrala mecz Arki. Jako ze nikt nie wiedzial ilu nas pojedzie wynajelismy autokar z opcja odmowienia zeby w razie czego pojechac pociagiem. Pod dworcem w Gdyni jednak mila niespodzianka(nie dla kierowcy ktory chcial wpuscic tylko przepisowe 49 osob) i jest nas ok 70. wbijamy sie po dlugich negocjacjach na poklad,ekipa powiem szczerze zajebista,zero pozerow,ludzie majacy po co najmniej kilkanascie wyjazdow a do tego bylo sporo narybku(chrzty na tyle autobusu hehe,to byly czasy).wyruszamy z Gdyni przez witawe jednak autobus to byl zlom totalny i juz na wjezdzie na chwarznienska zdechl. Towarzystow jednak bawilo sie zaj.... wiec nie przejmowalo sie tym,jeszcze..... potem autobus zjeb...sie za Tczewem,tu sie okazalo ze w ogole koles nie ma klocka hamulcowego,my na to g...nas to obchodzi jedziemy dalej wiec pojechalismy a on tak z 500 metrow przed kazdymi swiatlami zwalnial zeby zalapac sie na zielone.Niestety dostalismy eskorte ktora o defekcie nie wiedziala nic hehe.radiowoz wiec przed kolejnym skrzyzowaniem zostal "przestawiony" przez nasz pojazd.K...ale sie dzialo hehe,prokurator przyjechal itd....Wszyscy mieli beke jak nie wiem tylk oze ktos tam niesmialo stwierdzil ze na mecz na bank nie zdazymy.Jakos nikt sie nie przejal? podjechal autokar zastepczy, i zajechalismy pod stadion,my wyjazd z autokaru a policja chciala nam wjechac do autokaru......nieunikniony konflikt interesow i zadyma gotowa,pare butow z obu stron leca buteli fajna "sztachetowa"wymiana zdan z zomo.koniec koncow bylo juz po meczu(zajechalismy w 90 minucie przy wyniku 9-2 dla nas). podziekowalismy pilkarzom i w droge do domu.bylo wesolo,oldschool przez 10 godzin....co jednak nie da sie porownac z.....

Wyjazdem na turniej halowy do Pucka(chyba zima 1997-98).Na Arce dzialalo aktywnie wtedy gorea kilkanascie osob,a towarzystwo co piatek spotykaloa sie w niezapomnianym "pubie" Piekielko na pogorzu. w ktoras z sobot przedluzylo sie to do 5 rano,wiec w ok 10 osob postanowilismy udac sie do Puecka wspomoc nasza druzyna w wiejskim turnieju halowym. Bylismy na mega kacu a w Pucku o 6 rano w nd nie ma za wiele atrakcji.Obudizlismy wiec posterunkowego pytajac gdzie jest otwarty sklep,ten skierowal nas na hehe...meline,kolega Koz... pojechal wiec taryfa i przywiozl paliwo. Wyruszylismy wic na plaze (przy mniej wiecej minus 15 stopniach) ale zaczelo sie robic nieciekawie kiedy na koledze Mir.... skupily sie pytania skad wlasciwie on wiedzial o tym turnieju itd.... bo tubylcy nie czaili ze cos takiego ma sie w ogole odbyc,o ktorej i gdzie. Zwiedzilismy wiec wszystkie hale sporotwe w miescie i okazalo sie ze turniej jest o 10 w jedne jze szkol. wbilismy sie na hale wieszajac dwie flagi(zdaje sie brytyjke i konfederatke) i w miare rozkrecanai sie turnieju dopingowalismy Areczke z calych sil...a kiedy Arka nie grala spalismy na lawkach 5 minut przed meczem Arki budzeni przez dyzurnego. W Arce zadebiutowal wtedy bramkarz Darek Gladys (poprzednio z lechii i to przez wiele lat) , my caly turniej spiewalismy "Darek wygramy, i lechie Ci przebaczamy" i takie tam.Po turnieju Darek zlapal plusa bo podszedl pod sektor z krata zywca i podziekowal w imieniu druzyny za doping.Powrot do Gdyni byl w zajebistych nastrohjach tylko na Vitawie w 147 dwoch z naszych spotkalo chyba z 15 kadlubow jadacych na ich coniedzielny sped do b. na chwarzno ale zakonczylo sie tylko na paru szturchancach.eh,to byly czasy...pozdro

1997 rok lato i puchar Polski w Koszalinie Gwardia-Pogon. Wybieralismy sie tam roznie tzn. poszczegolne grupki na wlasna reke. Ja przyjechalem na do R. dzien przed meczem byly tradycyjne balety w niezapomnianym "Piracie" itp itd. Od rana przy zajebistej pogodzie umacnialismy zgode z KSG , dojezdzaly tez nastepne osoby z Arki. Pod dworcem wycajalismy jak moga przyjechac poszczegolne fc paprykarzy.Genialnym jak sie okazalo pomyslem bylo poczekac na pociag z Kolobrzegu ktorym jak uwazalismy ktos moze przyjechac. . Jednak niektorzy zrobili sie glodni( prawda Sz? ) i wybrali sie na zupe. zostalo nas na dworcu 7 wspanialych z Arki i pojedyncze osoby z KSG. zbunkrowalismy sie w pociagu na peronie obok i juz z daleka moglismy zobaczyc wymachujacych szalami z okien fanow pogoni. Czekala ich niemila niespodzianka.Bylo jak w Mechanicznej Pomaranczy( cos takiego jak z chrobrym w glogowie podczas wspominanego tu wyjazdu na miedz-Arka). tylko ze tym razem dorwalismy kolegow granatowo-bordowych.Jatka byla nieziemska,buty,strzaly,jakis niewielki sprzet(ave Cracovia ) jednym slowem Boot Boys Party postawil sie jeden,slownie jeden koles ktory obecnie jest jednym z szefow ekipy sportoiwej pogoni.Machal pasem trafiajac tu i owdzie( dlatego co niektorzy jak ja maja pare pamiatek z tego wyjazdu,dobrze ze nie wybil zebow heh).Poniewaz policja nie czekala na ten pociag mielismy czas posprzatac w srodku heh.Skasowalismy bodajze 10-11 szali w tym wszystkie oprocz jednego legii. Jeden z szali zostal wypruty nozykiem ze spodni kolegi z pogoni.....Potem ewakuacja z dworce i pytania do "glodnych" od nas jak smakowala zupa( dla przyejzdnych z pogoni zupa byla za slona ). Udalismy sie na stadion i niepotrzebnie spoczelismy na laurach a pod stadionem z aut wysypala sie dobra ekipa pogoni i zaskoczeni wycofalismy sie na z gory upatrzone pozycje.Na meczu fiesta (fakt ze moze niepotrzebnie spiewalismy piosenke o Andrzeju Kujawie) i fajne podchody w celu zdjecia kolegi G. z Broni Radom( tez w sumie bez powodu-mlodziencza ulanska fantazja ). Potem wieczorem balety w Koszalinie wyniku nie pamietam?. Jakis miesiac po tym dostalem kartke pocztowa od Pogoni z gratulacjami za udana akcje(takie old fashion z przed epoki telefonii komorkowej). To tyle,pozdrawiam

Ok tym razem bedzie o wyjezdzie na Gwardie do Police,o ile dobrze pamietam bylo to w 2002 wiec nie tak dawno.Dzien wczesniej jakis mecz w Gdyni gralismy i goscilismy kibicow Gornika Walbrzych.Dwoch z nich chcialo koniecznie na drugi dzien jechac z Gwardia wiec chcac nie chcac zapakowalismy sie do slynnego Inter City do Koszalina o 4 rano ktgory byl zawsze najlepszym polaczeniem,last minute za 10zeta.Pociag ten jechal prosto do szczecina wiec w Koszalinie miala sie dosiasc dobra ekipa Gwardii.Dosiadlo sie .......11 chlopakow z wielkim sercem do walki( nie bez powodu jak sie potem okazalo ). Dojechalismy bez perzeszkod do grodu paprykarza a tam w drodze na przystanek tramwajowy komus z nas wydalo sie ze kogos tam widzial nas obcinajacego,ale sie zbyt nie przejelismy wiedzac ze ekipa paprykow jest we Wronkach.Tramweaj,przegub i po poltorej godzinie jestesmy w Policach( i niech jeszcze ktos nazwie to dzielnica Szczecina,kurna z Gdyni do Slupska sie szybciej jedzie.....). Na stadionie siadamy sobie przy zarciu i piciu do meczu jakies dwie godziny cisza i spokoj.Ktos tam zebral pare drewienek bynajmniej nie na rozpalke . Nagle pizd,huk i widzimy wysypujaca sie brygade Pogoni przez brame jakies 100 metrow od nas,heh,okazalo sie ze nie pojechali do Wronek.....Ja generalnie chcialem sie rozesmiac,bo na czele byl koles wygladajacy jak skrzyzowanie mutanta z 300 Spartan z diablem piszczalka i w dodatku nazelowany z ku... cyganskimi kolczykami jak kola rowerowe( . reszta z nich jednak nie wygladala tak humorystycznie,bylo ich troche wiecej od nas bo ok 20...dra sie zeby wyrzucic breszki i przejsc na boczne boisko,co robimy niestety frajerzy po podbiegnieciu podniesli brechy i ruszyli na nas.Juz w "pierwszym pierdolnieciu" ze zacytuje klasyka padl koles z Walbrzycha trafuiony poltoprametrowa brecha w czolo.Reszta jednak niespodziewanie dla starszych paprykow (nasza srednia wieku baaaardzo zawyzona przez mnie to bylo z 17 lat w porywach). Lejemy sie z poltorej moze 2 minuty i nagle slychac taki k...nieprzyjemny trzask jakby ktos zlamal zapalke tylko ze 100 razy glosnej.Okazalo sie ze jeden z kung fu karate miszczow ze szczecina nadzial sie na stara dobra klinke Dr.Martensa i mu golen poszla.zawyl jak zarzynana swinia i koledzy zamiast dalej sie bic lapali go zeby nie upadlzaczely sie krzyki basta itp,wiec przerwalsmy choc uczciwie mowiac papryki osiagaly przewage strategiczna....pogon odeszla do aut zap[owiadajac dogrywke po meczu...my tylko wzruszylismy ramionami i poszlismy z kolesiem z Wcha do pobliskiego szpitala gdzie mial miec skan czachy.Na meczu napinka malolatow z Chemika Police ale na glownej trybunie widzielismy tych z ktorymi mielismy miec do czynienia po meczu....po meczu eskorta zostawila nas po cichej stronie dworca w szczecinie z haslem"macie 2 godziny do pociagu robta co chceta....." no to my na kladke i przed dworzec,widzac z daleka podskakujacych pogoniarzy rozsypalismy sie w linie i w nich....jazda byla konkretna,jeden z paprykow dostal swoim wlasnym hamburgerem w ryj zaraz polapala sie w tym wszystkim policja i nas powylapywala.w tym czasie frajerstwo ze szczecina kopalo kolesia skutego plastikiem i zostawionego przez paly na boku...teraz policja pilnowlaa nas do odjazdu pociagu i dalej sie nic nie dzialo.spodziewalismy sie zasadzki na trasie a tu nic.dopiero w bialogardzi policja zaczela nas napierdalac posadzajac o zerwanie hamulca ktory de facto pociagnal jakis nur kiedy przespal swoja stacje.....po jakichs 14 godzinach bylismy z powrotem w Koszalkowie,zaaaaaaajebisty wyjazd,folklor jak nie wiem w swiecie lesnych ganianek i "bojowek".pozdrawiam


z cyklu wyjazdy nieznane pare slow o wyjezdzie na Gornik Konin ktory to mial miejsce w 2 tygodnie po slawnej inwazji na Wronki 95 a Arka zdaje sie ze byla juz wtedy zdegradowana lub prawie.Jak to zawsze za starych czasow w Gdyni bywalo po zajebistej mobilizacji nastapila wtopa wyjazdowo-frekwencyjna.Nalezy bowiem zaznaczyc ze w ciagu 3 sezonow 2 ligi 1992-95 na mozliwych ponad piecdziesiat wyjazdow bylismy grupa wieksza niz kilka osob na moze 15 jesli sie myle prosze o statystki,a raczej sie nie myle bo jezdzilem hehe.ok wiec ruszamy do Konina nie prosta droga przez Poznan bo to przeciez byla najwieksza kosa a we Wronkach przestawilismy auto Banitom(malucha pozdro Ł-Lech ) wiec generalnie kirunek ten odpadal.jedziemy w 4 osoby przez Kutno..cala noc..dojezdzamy do Konina ok 7 rano pizdzi jak w kieleckim..zakupujemy browarki(byla to pamietam pracujaca sobota wszyscy walili do tyry i do szkoly) instalujemy sie w piaskownicy hehe niedaleko dworca PKP i niezadlugo zjawiaja sie ci co zawsze..pytajac ilu nas bedzie , my rezolutnie ze pare autokarow....wiec psy zwolali pol wielkopolskiej prewencji i tak dalej...caly dzien leje jak z cebra...po pewnym czasie smigamy do baru na dworcu na jakas szamke..a tam ksero na scianach i oknach"dzis mecz pilki noRZnej Gronik KOnin-Arka Gdynia zajebac arkowcow zbieramy sie tu i tam i takie tam pierdoly heh" jemy zupe a do szyby przytula sie kilku bardzo mlodocianych koninan ktorzy na jeden ruch reka C. ktory podnosil lyzeczke do zupy sie zerwali..no jazda jak nie wiem..na stadionie w ch..prewencji,nas 4 polewaczka przy strugach deszczu hehe...potem dojezdza aut z W., sp Paw. i kims kogo juz nie pamietam...Konin i Lech zbiera sie caly mecz probojac nasza siodemke sprowokowac ale sp. Paw. rozgrzewka strechingu skutecznie ich zniecheca choc zbieralismy breszki caly mecz.ogolnie drzemy ryje 90 minut jedyne barwy to byl jeden szal i mikroskopijna flaga Szwecji..Po meczu wracamy z pilkarzami bez problemow (stawiaja obiad i browary) dzieki ostatniemu prawdziwemu prezesowi Arki Jackowi Dziubinskiemu..wyjazd z kategorii niezapomnianych..czasy byly inne ale fanatyzm ten sam..pozdro

a ja troche o czasach "mrocznych" kiedy nasza ekipe wyjazdowa mozna bylo zmiescic do 9 osobowego busa bo poza tym nikt d*** z Gdyni nie ruszal,bylo to pomiedzy zabrzem i inwazjami na kadre a ursusem,olsztynkiem,kaliszem itd( kmwtw;-)). no wiec 1wyjazd utkwil mi w pamieci busem do Chelmzy ,do Chelmzy jechala mieszana paczka chlopakow "niespiewajacych" no i po prostu paru fanatycznych kibicow Arki..bylo nas nie pamietam dokladnie ilu 8-9 plus kierowca fan Wybrzeza Gdansk...akurat mielismy wydrukowane szaliki Arka_KSP wiec prawie cala ekipa miala je na sobie..w chelmzy szok,na zasadzie cala wiocha czeka na Wielka Arke..no iwec nasza 9 osobowa inwazja ich nieco zawiodla...podbijamy pod kasy a tam policja zgarnia miejscowych zeby ich zaprowadzic na ich wlasny sektor pod eskorta..ogolnie smiesznie..jakies tam propozycje solowek nie zostaly przez autochtonow zrozumiane.....;-) wbijamy sie na sektor na krytej miejsowi na tej samej prostej jakies 40 metrow od nas poprzebierani w szale Legii ale tej z Warszawy....smiech i folklor....darlismy ryja caly mecz,po nim laskawie podbiegli podziekowac Zinho i Abel Salami..ogolnie wyjazd byl zajebisty,opis wrzucam dlatego zebyscie skumali ze to co nazywacie teraz "kryzysem" to bajkowa i komfortowa sytuacja bo na przelomie 96/97 Arka to bylo wlasnie te 10-15 zaangazowanych osob.....mowie o lidze bo na kadrze to sie nagle budzily demony ktorych na Ejsmonda a tym bardziej na wyjazdach nigdy nie widziano hehee.pozdro


to tyle. zachowany styl z lat które się nie powtórzą, dla wszystkich wspomnianych powyżej, nieależnie od barw klubowych, szacunek...
TYBET JEST SERBSKI

zapalnik.
Posty: 90
Rejestracja: 22.12.2015, 11:20

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: zapalnik. » 22.12.2015, 11:31

Do kolegi nisc powyżej oraz innych Śledzi i Betonów udzielających się na tym jakże zniszczonym forum :).

Jakoś przed 99, po którymś z meczy Lechii u siebie w Sopocie na głównej ulicy dwupasmowej dochodzi do starcia czołowych ekip. Po około 40 - 60 . Starcie raczej nierozstrzygnięte. Pamiętam, że jeden Śledzik wpadł pod taksówkę. Czy ktoś pamięta tą sytuację i ten mecz ?

Arka Ryb. Wtedy lubiła polować. W samym Sopocie dochodziło kilka razy do fajnych awantur. Pamiętam jak raz z tunelu wysypala się Arka.

Pozdrawiam.

coci
Posty: 121
Rejestracja: 28.10.2009, 22:14

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: coci » 24.12.2015, 00:21

zapalnik. pisze: Starcie raczej nierozstrzygnięte. Pamiętam, że jeden Śledzik wpadł pod taksówkę. Czy ktoś pamięta tą sytuację i ten mecz ?
..."starcie"(o ile tak można wogóle powiedzieć)zdecydowanie roztrzygnięte.Wracając z Gd.Oliwy do Gdyni(kilku wracających z meczu lechistów trafionych),al.Zwycięstwa widzimy grupę Lechii,najpierw gonią nasze auta,jak wyskakujemy z aut-Lechia ucieka.Nie pamiętam byśmy kogoś złapali.Jeden z naszych w zamieszaniu wpada pod nadjeżdżające auto.
Pzdr.
Wesołych Świąt.
...i ARKA GDYNIA!

zapalnik.
Posty: 90
Rejestracja: 22.12.2015, 11:20

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: zapalnik. » 24.12.2015, 13:25

O to mi chodziło, dzięki wielkie.

Mnie tam nie było, znam tylko z relacji, które mówiły, że było nieciekawie ale nie że aż tak.

Wesołych i spokojnych Świąt !

htsk4
Posty: 357
Rejestracja: 19.10.2011, 18:47

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: htsk4 » 25.12.2015, 09:29

zapalnik. pisze:Do kolegi nisc powyżej oraz innych Śledzi i Betonów udzielających się na tym jakże zniszczonym forum :).

Jakoś przed 99, po którymś z meczy Lechii u siebie w Sopocie na głównej ulicy dwupasmowej dochodzi do starcia czołowych ekip. Po około 40 - 60 . Starcie raczej nierozstrzygnięte. Pamiętam, że jeden Śledzik wpadł pod taksówkę. Czy ktoś pamięta tą sytuację i ten mecz ?

Arka Ryb. Wtedy lubiła polować. W samym Sopocie dochodziło kilka razy do fajnych awantur. Pamiętam jak raz z tunelu wysypala się Arka.

Pozdrawiam.
Mi z tamtych lat,jęśli chodziło o Sopot utkwiły w pamięci 2 akcje.Pierwsza gdy z kolegą umówiliśmy się z w Sopocie na picie z chłopakami z ...Arki.Nas tylko dwóch ,ich 6,7.Wiadomo browary,plażą,wymiana informacji:),nagle widzimy 5 typów,takich typowych koksów,którzy zaczynają kogoś lać.Dobiegamy do nich,okazuje się,że to są chłopacy z Obłuża,znajomi moich znajomych.Krótka rozmowa,oni dowiadują się,że jesteśmy z Lechii i dostajemy znienacka strzały.Ich agresja 10/10 ,tylko zdecydowana postawa znajomych ratuje nas przed solidnym wpierdolem.Potem nas przepraszają,my idziemy do knajpy,oni podążają w swoim kierunku,Kilka godzin poźniej na dworcu w Sopocie nad ranem wracając z knajpy widzimy tą piątkę z Obłużą(to nie byli typowi kibice,byli za Arką bo mieszkali w Gdynii,piłkę mieli raczej gdzieś).Dochodzimy do nich i nagle wysypuje się na nas tak z 30 wielkich chłopów,niektórzy uzbrojeni.Okazuje się,że są to rugbiśći Ogniwa plus tzw miasto.Ponieważ znałem jednego z rugbistów(zresztą jednego z bardziej aktywnych kibiców Lechii)dowiadujemy się ,o co chodzi.Okazłąo się,że była w jednej z knajp robiona impreza jednego z rugbistów,jedna z zaproszonych dziewczyn wyszła przed knajpę a tam natknęła się na tą piątkę z Obłużą.Od słowa do słowa,laskę skopali i znokautowałia następnie zwiali.Gdy ekipa w knajpie zorientowała się o co chodzi wyruszyła w pościg.Nas i "naszych" śledzi oszczędzono,tych pięciu gośći z Gdyni wręcż zmasakrowano.Cały dworzec widząc ,co się dzieje zwiał.Krwi na peronie mnóstwo,nieciekawie to wyglądało.
A druga sytuacja w Sopocie z tamtych lat,to gdy w jednej z knajp została rozpoznana grupka rugbistów Arki.Zostali wyprowadzeni przed knajpę i dostali po głowach.Zrobił się szum,wiadomo głowna ulica,zaczęły przyjeżdzać psy i Lechia się ewakuowała.Można powiedzieć na szczęście,bo ci śledzie,którzy dostali zadzwonili po posiłki.Ze dwie godziny potem zajechało do Sopotu gdzieś tak 120 osóbw ramach zemsty:)
Ogólnie o Sopocie lat 90 tych można powiedzieć ,że działo się dużo.Oczywiście,że w wielu zdarzeniach brali udział kibice,ale były też wojny o wpływy,o bramki w knajpach,był Nikoś i Pruszków.To wszystko nakładało się na siebie.Z tych wszystkich pojedynków miedzy nami i śledziami przy okazji meczy,to w zdecydowanej większośći my wychodziliśmy zwycięsko,arkowcy potrafili mobilizować się weekendowo,pojechać dobrą grupą gdzieś na dyskotekę i zrobić dym.Pozdrawiam wszystkich pamiętającyh te czasy i z Lechii i z Arki:)
Good Night Left Side

zapalnik.
Posty: 90
Rejestracja: 22.12.2015, 11:20

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: zapalnik. » 25.12.2015, 13:31

Sopot z rokiem 2000 zaczął się bardzo zmieniać. Wcześniej bardzo łatwo można było spotkać tam imprezujacych kibiców Arki. Później stało się to o wiele trudniejsze.
Dość głośno było o tym jak młodzi z Arki z pustek cisowskich pobili pod Non Stopem policjantów i się zerwali.
Nieco później w dyskotece Tarasy imprezowała Arka, która bardzo bluzgała na Lechię. Zjechalismy się więc tam w ok 40. W dwóch weszliśmy do knajpy z okrzykiem, że Lechia jest obok i całe towarzystwo wybiegło z imprezowni. Nacieli się strasznie. Jakoś miesiąc później w podobny sposób obijamy Arke w Non Stopie. Co weekend wybieralismy się na zwiedzanie miasta i patrolowalismy ten kurort :)

nisc
Posty: 1812
Rejestracja: 26.02.2007, 19:26

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: nisc » 26.12.2015, 00:26

Zeby ustawic wszystko w jako takiej rzeczywistosci szatniarzem w jednej imprezowni w Sopocie odwiedzanej przez Obie ekipy byl wtedy znany potem z zawodow Strongman Jarej Dymek,nazwy klubu nie pamietam...
TYBET JEST SERBSKI

J_ag
Posty: 178
Rejestracja: 21.07.2011, 19:29

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: J_ag » 26.12.2015, 00:48

Ten klub to Łajba, kiedys dobre studentki tam mozna było wychaczać.

zapalnik.
Posty: 90
Rejestracja: 22.12.2015, 11:20

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: zapalnik. » 26.12.2015, 11:38

Nigdy tam nie byłem, nie byliśmy podczas obchodów. To na dolnym Sopocie? ?

J_ag
Posty: 178
Rejestracja: 21.07.2011, 19:29

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: J_ag » 26.12.2015, 12:13

Na Armii Krajowej.

htsk4
Posty: 357
Rejestracja: 19.10.2011, 18:47

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: htsk4 » 26.12.2015, 12:37

J_ag pisze:Ten klub to Łajba, kiedys dobre studentki tam mozna było wychaczać.
Swięte słowa,sam tam miałem dużo przygód mesko-damskich:)I faktycznie arkowcy też tam przychodzili.Ech młodość..
Good Night Left Side

czarnobyl
Posty: 11
Rejestracja: 28.08.2015, 17:15

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: czarnobyl » 26.12.2015, 12:50

htsk4 pisze:
zapalnik. pisze:Do kolegi nisc powyżej oraz innych Śledzi i Betonów udzielających się na tym jakże zniszczonym forum :).

Jakoś przed 99, po którymś z meczy Lechii u siebie w Sopocie na głównej ulicy dwupasmowej dochodzi do starcia czołowych ekip. Po około 40 - 60 . Starcie raczej nierozstrzygnięte. Pamiętam, że jeden Śledzik wpadł pod taksówkę. Czy ktoś pamięta tą sytuację i ten mecz ?

Arka Ryb. Wtedy lubiła polować. W samym Sopocie dochodziło kilka razy do fajnych awantur. Pamiętam jak raz z tunelu wysypala się Arka.

Pozdrawiam.
Mi z tamtych lat,jęśli chodziło o Sopot utkwiły w pamięci 2 akcje.Pierwsza gdy z kolegą umówiliśmy się z w Sopocie na picie z chłopakami z ...Arki.Nas tylko dwóch ,ich 6,7.Wiadomo browary,plażą,wymiana informacji:),nagle widzimy 5 typów,takich typowych koksów,którzy zaczynają kogoś lać.Dobiegamy do nich,okazuje się,że to są chłopacy z Obłuża,znajomi moich znajomych.Krótka rozmowa,oni dowiadują się,że jesteśmy z Lechii i dostajemy znienacka strzały.Ich agresja 10/10 ,tylko zdecydowana postawa znajomych ratuje nas przed solidnym wpierdolem.Potem nas przepraszają,my idziemy do knajpy,oni podążają w swoim kierunku,Kilka godzin poźniej na dworcu w Sopocie nad ranem wracając z knajpy widzimy tą piątkę z Obłużą(to nie byli typowi kibice,byli za Arką bo mieszkali w Gdynii,piłkę mieli raczej gdzieś).Dochodzimy do nich i nagle wysypuje się na nas tak z 30 wielkich chłopów,niektórzy uzbrojeni.Okazuje się,że są to rugbiśći Ogniwa plus tzw miasto.Ponieważ znałem jednego z rugbistów(zresztą jednego z bardziej aktywnych kibiców Lechii)dowiadujemy się ,o co chodzi.Okazłąo się,że była w jednej z knajp robiona impreza jednego z rugbistów,jedna z zaproszonych dziewczyn wyszła przed knajpę a tam natknęła się na tą piątkę z Obłużą.Od słowa do słowa,laskę skopali i znokautowałia następnie zwiali.Gdy ekipa w knajpie zorientowała się o co chodzi wyruszyła w pościg.Nas i "naszych" śledzi oszczędzono,tych pięciu gośći z Gdyni wręcż zmasakrowano.Cały dworzec widząc ,co się dzieje zwiał.Krwi na peronie mnóstwo,nieciekawie to wyglądało.
A druga sytuacja w Sopocie z tamtych lat,to gdy w jednej z knajp została rozpoznana grupka rugbistów Arki.Zostali wyprowadzeni przed knajpę i dostali po głowach.Zrobił się szum,wiadomo głowna ulica,zaczęły przyjeżdzać psy i Lechia się ewakuowała.Można powiedzieć na szczęście,bo ci śledzie,którzy dostali zadzwonili po posiłki.Ze dwie godziny potem zajechało do Sopotu gdzieś tak 120 osóbw ramach zemsty:)
Ogólnie o Sopocie lat 90 tych można powiedzieć ,że działo się dużo.Oczywiście,że w wielu zdarzeniach brali udział kibice,ale były też wojny o wpływy,o bramki w knajpach,był Nikoś i Pruszków.To wszystko nakładało się na siebie.Z tych wszystkich pojedynków miedzy nami i śledziami przy okazji meczy,to w zdecydowanej większośći my wychodziliśmy zwycięsko,arkowcy potrafili mobilizować się weekendowo,pojechać dobrą grupą gdzieś na dyskotekę i zrobić dym.Pozdrawiam wszystkich pamiętającyh te czasy i z Lechii i z Arki:)

apropo Nikosia, miastowi w tamtych czasach identyfikowali się z jakąś ekipą?

zapalnik.
Posty: 90
Rejestracja: 22.12.2015, 11:20

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: zapalnik. » 26.12.2015, 14:09

Nikoś to stary kibic Lechii.

Przed nim był Wolf, jeszcze gorszy i bardziej bezwzględny.

Od późnych lat 90 Lechia miała większość bramek w Sopocie. Nie trudno było spotkać bramkarza w bluzie czy polarze Lechii.
Emblematy Arki były bezwzględnie atakowane choć i zdarzały się wspólne znajomości i balowanie razem. To jednak skrajne przypadki.

Jaskół
Posty: 294
Rejestracja: 25.08.2013, 10:05

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: Jaskół » 26.12.2015, 22:25

Widzę, że gadka o Sopocie to może ktoś przypomni okoliczności w jakich Lechia odbiła swoje fany skrojone przez Arkowców, jedna z nich na pewno Sopot.
''Znasz już koszernej demokracji smak
A tolerancji knebel dławi, gdy chcesz krzyczeć
Poczucie ciągłej winy, w którym chcą byś trwał
By cię uciszyć ksenofobią szantażują kraj...''

zapalnik.
Posty: 90
Rejestracja: 22.12.2015, 11:20

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: zapalnik. » 27.12.2015, 13:51

Jaskół pisze:Widzę, że gadka o Sopocie to może ktoś przypomni okoliczności w jakich Lechia odbiła swoje fany skrojone przez Arkowców, jedna z nich na pewno Sopot.
Jedna flaga Sopot, druga to Gdańskie Lwy. Tracimy je w głupi sposób, nie pilnując flag, a raczej tym, że Ultrasi sami je sobie wzięli bez poinformowania reszty o tym fakcie.
Na biegu zbieramy się i próbujemy blokować drogi w celu wylapania tej ekipy. Wszystko na nic, Arka rozmywa się w powietrzu z naszymi flagami. Zbieramy się w pewnym tajemniczym miejscu i strasznie nabuzowami jedziemy w stronę Gdyni. Jest nas 50 może 60. Wjechalismy na Chylonie, zostawilismy samochody i szlismy wzdłuż bloków. Wjeżdżamy do znanej knajpy Arki, jednak wejście do niej było nie do przejścia.

Sposób w jaki odzyskalismy te flagi należy zachować w tajemnicy. Efekt żmudnej pracy kilku osób ale bardzo efektywny.
Jako ciekawostkę dodam, że w tym samym momencie kiedy flagi odbito, z Sopotu do Gdyni wystartowała druga ekipa Lechii w celu asystowania drogi.

nrth
Posty: 886
Rejestracja: 18.11.2010, 12:03

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: nrth » 28.12.2015, 11:23

Miliard pisze:Wisła-Widzew początek sierpnia 2000 rok. Na ten wyjazd planowany był specjalny pociąg,ale coś tam znowu nie wypaliło.Żeby jechać bez psów zbieramy się o godzinie 5.30.Planowaliśmy jechać pociągiem po szóstej(w Krakowie mieliśmy być po dziewiątej i najpierw iść na mecz Hutnik-Stal Rzeszów bo grali o 12, a potem udać się na nasz mecz). Nie wszystko się jednak potoczyło po naszej myśli.Jak już wcześniej wspomniałem zbiórka o 5,30 skąd w sile 60 osób na prawdę bardzo konkretnej ekipy udajemy się na dworzec Łódź Widzew. W okolicznych krzakach aby nie wyczaiła nas psiarnia czekamy na pociąg,część osób przygotowuje sobie na prędkości sprzęt na drogę. Kiedy podjechał nasz pociąg wsiadamy do niego,niestety od razu kanar zadzwonił na psy,które nas z pociągu wyrzuciły.Udaliśmy się na przystanek autobusowy i pojechaliśmy na dworzec Fabryczna.Na tym dworcu ŁKS zbierał się na swój wyjazd do Bytomia.Wiedzieliśmy,że są,ponieważ dostaliśmy cynk od ekipy z jednego auta która ich tam wyczaiła.Chcieliśmy ich przegonić z dworca i sami udać się tym pociągiem na swój wyjazd.Na dworzec wjeżdżamy od strony dworca PKS.Na peron weszliśmy po cichu ale policja od razu się połapała i zaczęła się szopka w ich wykonaniu,lecz nikt się nimi nie przejmował.Na peronie ŁKS (70 osób określili się potem taką liczbą w swoim zinie) totalnie zaskoczeni.Kilkanaście osób się postawiło,ale skończyło się to dla nich fatalnie.Wszystkie postronne osoby w pośpiechu uciekają z dworca,kilku chowa się pod stojące pociągi,ŁKS został przegoniony aż za dworzec,dalej nie było sensu ich gonić ponieważ naszym celem była podróż pociągiem co jednak nie udało się ze względu na policję która wpadła w szał.Zostaliśmy rozbici na mniejsze grupy,wracamy na Widzew.Cały dzień o tych wydarzeniach dudnili w różnych wiadomościach i w radiach.Początkowo planowaliśmy odpuścić sobie wyjazd,ponieważ każdy dworzec został obstawiony przez psiarnie ale ostatecznie nie daliśmy tak łatwo za wygraną.Autobusem udaliśmy się do Andrzejowa,stamtąd do Koluszek,a tam przesiadka do Częstochowy.W Częstochowie ponad godzinę sami bez psów chodzimy po okolicach dworca.Okazało się,że następnym pociągiem ma jechać łódzka psiarnia, miał też jechać ŁKS ale odpuścili sobie ten wyjazd. Psy przyjechały po nas,ale nie mogąc nas znaleźć wrócili do Łodzi. My udajemy się wreszcie w dalszą podróż do Zawiercia,potem do Jaworzna i potem gdzieś jeszcze przesiadka już nie pamiętam i wreszcie jedziemy do Krakowa.Podobno na którymś z dworców czaiła się Wisła w 80 osób ale my nikogo nie widzieliśmy. W Trzebini pogoniliśmy dwóch podejrzanych typków,którzy załapali się na w******* ale nie byli chyba kibicami bo później pucowali policji.Od Trzebini do Krakowa jedziemy w obstawie helikoptera z psiarnią.Na dworcu w Krakowie czeka na nas od zajebania policji,rekwirują nam trochę sprzętu i prowadzą na stadion.Mecz już trwa,docieramy w przerwie.W sumie jest nas około 100 osób plus kilku ze Stali Rzeszów.Powrót spokojna z przesiadkami, w Łodzi zameldowaliśmy się po 4 w nocy.Dostajemy cynk że na Fabrycznym czeka silny oddział psów w celu zawinięcia nas,więc kilkaset metrów przed dworcem rwiemy hamulec i się ulatniamy.Podsumowując wyjazd za którym teraz tęsknimy.Żadna masówka,same sprawdzone w bataliach wyjazdowo awanturnicze twarze,starcie z sąsiadami do przodu.Jedyny minus to szkoda że nie dotarliśmy na mecz Stali Rzeszów.
Obrazek


Rok 2000 obfitował w wiele ciekawych wydarzeń w Łodzi. W tym roku odnotowaliśmy 3 przegrane duże starcia z Ełkaesiakami - dwa podczas zebrań Widzewa przy naszym stadionie, jedno w ParkuStaromiejskim na Starym Mieście w Łodzi, 3 inne starcia zakończyły się naszym zwycięstwem-jedno podczas zebrania ŁKS na ich stadionie, drugie przed meczem z Białorusią na stadionie Widzewa gdzie przegoniono ŁKS razem z GKS Tychy )opisałem stronę wcześniej) a trzecie to wyżej opisane przegonienie ŁKS z dworca przed ich meczem wjazdowym na Polonie Bytom.
Mogą mi się już mecze dupcyć ale wydaje mi się że gdzieś w tych okolicach to byliśmy na trasie podczas Waszego powrotu. Kojarzę Krzeszowice późnym wieczorem i pociąg, który się nie zatrzymał, liczyliśmy na hampel. W zasadzie to w Krzeszowicach chyba każdy pośpiech powinien stanąć hehe więc nie odtworzę w pamięci o co tam chodziło.
Przed meczem raczej wtedy nie wyjeżdżaliśmy po Was
Na pewno czekaliśmy standardowo w Krakowie bo pamiętam te informacje że mieliście awanti z ŁKSem i spodziewaliśmy się raczej samochodów w efekcie. Znów jeśli mi się mecze nie mylą (a graliśmy wtedy parę razy ze sobą) to jedną z osób w trafionych wtedy samochodach był znany u Was wtedy Cy...
za kim jestes?

nowonarodzony
Posty: 400
Rejestracja: 10.02.2012, 11:48

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: nowonarodzony » 29.12.2015, 00:05

Obrazek
co to za mecz i co sie tam dokladnie dzialo?

nisc
Posty: 1812
Rejestracja: 26.02.2007, 19:26

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: nisc » 29.12.2015, 00:14

Trzecioligowe Derby Arka-Lechia,slynne z Cracovii w kominiarkach I egzekucji wykonanej na tlumie przez zomo strzelajacym gumowymi w glowy
TYBET JEST SERBSKI

nowonarodzony
Posty: 400
Rejestracja: 10.02.2012, 11:48

Re: CHULIGAŃSKIE (i nie tylko) WSPOMNIENIA ....

Post autor: nowonarodzony » 29.12.2015, 00:14

no Arka to na 99% byłem pewny ale nie wiedziałem jaki mecz, a rok?

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bartek1992, Dario1916, glwtrcd, klocoture, Matteunhos, RedRum, UrzadSkarbowy i 524 gości